Migawki z Sarajewa

Migawki z Sarajewa

Nareszcie udało nam się odwiedzić stolicę Bośni i Hercegowiny. Po jednodniowej wizycie średnio ma sens pisanie typowego poradnikowego wpisu, za to chętnie podzielimy się wrażeniem, jakie wywarło na nas miasto. Czy Sarajewo spodoba się każdemu? Zdecydowanie nie. Czy warto dać mu szansę? Zdecydowanie tak.

Słowem wstępu…

“Na styku kultur” to może i wyświechtana fraza, ale nie sposób jej nie użyć, skoro do Sarajewa pasuje tak dobrze. To jedno z tych miast, gdzie na jednej ulicy spotykasz meczet, na drugiej cerkiew, na trzeciej synagogę. Zwiedzając Sarajewo atrakcje turystyczne w typowym tego słowa znaczeniu nie zapadają jakoś szczególnie w pamięć, ale całość tworzy naprawdę wyjątkowy miks.

Wielu ludziom to miasto kojarzy się głównie z zabójstwem arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, które przeszło do historii jako casus belli I wojny światowej. Dla nas, po faktycznym zwiedzeniu Sarajewa, w tym również i miejsca słynnego zamachu, będzie to chyba ostatnie ze skojarzeń. Co w takim razie zapamiętamy?

Ślady wojny

Małe przypomnienie z historii najnowszej. W czasie wojny domowej w Bośni i Hercegowinie (1992-1995) stolica kraju przez 3,5 roku była oblężona. Jasne, że wiele europejskich miast ma za sobą trudne wojenne epizody, ale w przypadku Sarajewa jakoś tak silniej przemawia to do wyobraźni. Pewnie głównie dlatego, że to naprawdę działo się niedawno. Nie trzeba długo szukać, by zauważyć budynki z wciąż widocznymi śladami po pociskach oraz “sarajewskie róże” na chodnikach, symbolizujące miejsca najtragiczniejszych eksplozji.

Widoki

Zabrakło nam czasu na wzgórze Trebević, skąd panorama miasta jest podobno najbardziej spektakularna, za to wdrapaliśmy się na kilka innych punktów widokowych. Tutaj ostrzeżenie - zwiedzanie Sarajewa wiąże się z nieustannym chodzeniem w górę i w dół. Odwiedziliśmy Żółtą Twierdzę, Białą Twierdzę, a także cmentarz Alifakovac - z każdego z tych miejsc widoki są nieco inne, ale ogólne wrażenie pozostaje bardzo podobne. Pomarańczowe dachy domów, smukłe minarety i białe plamy jednolitych nagrobków. Właśnie to niepokojące, a zarazem bardzo symboliczne nagromadzenie cmentarzy będzie mi się chyba najbardziej kojarzyć z Sarajewem.

War Childhood Museum

Żeby lepiej zrozumieć, przez co przeszli mieszkańcy miasta w latach 90., warto wstąpić do lokalnych muzeów. My zdecydowaliśmy się na jedno - War Childhood Museum. Jestem osobą, której zdarza się uronić łzę oglądając wzruszający film, ale żeby w muzeum? A jednak, twórcom tej wystawy się udało. Koncept jest dość banalny - to kolekcja zwykłych-niezwykłych przedmiotów, pamiątek z dzieciństwa w wojennej rzeczywistości, które darczyńcy okrasili swoimi wspomnieniami. Czytanie o faktach i statystykach to jedno. Spojrzenie na wojnę oczyma dziecka zdecydowanie zmienia perspektywę.

Przed przyjazdem sporo czytaliśmy o tym, co warto zobaczyć w Sarajewie. Odwiedziliśmy większość z tych miejscówek, od bazaru Baščaršija, przez pasiaty ratusz, aż po Most Łaciński, na którym arcyksiąże zginął od kuli Gawrilo Principa. Czy którejś z tych miejsc “trzeba zobaczyć choć raz w życiu”? Niekoniecznie. Jednak właśnie włócząc się pomiędzy przeciętnymi zabytkami poznaliśmy sarajewską nieprzeciętność i wyjechaliśmy z myślą, że chętnie tu jeszcze wrócimy.