Karnawałowe Rio de Janeiro

Karnawałowe Rio de Janeiro

Od początku planowaliśmy polecieć do Ameryki Południowej w lutym, więc Rio od razu trafiło na szczyt listy miejsc do odwiedzenia. Nie można przecież zmarnować okazji, by odwiedzić największy karnawał świata!

Zwiedzanie Rio de Janeiro w tym specyficznym okresie ma swoje blaski i cienie. Na wstępie zdradzamy werdykt - przeważyły te pierwsze.

Cudowne Miasto. Nie zmyślamy, właśnie tak mieszkańcy mówią o nim mieszkańcy – Cidade Maravilhosa.

Dojechaliśmy autostopem do stacji metra w północnej części Rio. Swoją drogą, na trasie z lotniska w São Paulo poznaliśmy m.in. lekarkę, która na swojej farmie opiekuje się SETKĄ przygarniętych psów. Aż sześć z nich jechało z nami kamperem!

W pierwszym dniu “cudowność” otoczenia nie rzuciła nam się w oczy, głównie z powodu deszczowej aury. Załatwiliśmy najważniejsze sprawy, odpoczęliśmy na plaży, a wieczorem przejechaliśmy pod stadion Maracana, bo właśnie w tej okolicy wynajęliśmy pokój przez Airbnb.

Przez kolejne dwa dni włóczyliśmy się po mieście, starannie omijając fawele - bezpieczeństwo przede wszystkim. W centrum zachwycaliśmy się wieżowcami bardziej niż zabytkami. Odwiedziliśmy też pobliską dzielnicę Lapa, znaną z białego wiaduktu i wszechobecnego street-artu. Szczególnie spodobały nam się Escadaria Selarón - schody ozdobione tysiącami płytek pochodzących z 60 krajów świata.

Podczas spacerów po mieście wrażenia zdecydowanie potęgował karnawałowy zgiełk. Dochodzące z każdej strony dźwięki samby, opary brokatu w powietrzu i fantazyjnie poprzebierani, roześmiali ludzie tworzą naprawdę niesamowitą atmosferę. Zwykle staramy się uciekać od tłumów, ale temu daliśmy się porwać!

Wizyta w Rio de Janeiro w czasie karnawału nie byłaby kompletna bez obejrzenia parady szkół samby. Kojarzycie zdjęcia tancerek ubranych w cekiny i pióra? By obejrzeć to widowisko, trzeba kupić bilet na Sambodrom, czyli arenę zaprojektowaną specjalnie w tym celu przez słynnego architekta Niemeyera. Przez cztery noce z rzędu, od piątku do poniedziałku, na trybunach zbierają się dziesiątki tysięcy mieszkańców miasta oraz turystów.

My zdecydowaliśmy się na względnie przyjazną dla portfela sobotnią paradę i nie żałujemy! Więcej o tym, jak tanio zorganizowaliśmy wyjazd na karnawał w Rio de Janeiro, możecie przeczytać tutaj.

Niedzielę, nasz jedyny względnie pogodny dzień, wykorzystaliśmy na wizytę na wzgórzu Urca. Większość turystów wjeżdża tu kolejką, ale zdecydowanie możemy polecić piesze wejście. 40-minutowa trasa poprowadzona jest przez wilgotny las atlantycki, w którym można spotkać sporo egzotycznej roślinności, a przy odrobinie szczęścia również urocze małpki. Ze szczytu widać wznoszącą się tuż obok Głowę Cukru i piękną panoramę Rio de Janeiro, z górującym nad nim pomnikiem Chrystusa Odkupiciela.

Wybraliśmy się również na jakże romantyczny spacer wzdłuż Copacabany z zamiarem dotarcia do kolejnej słynnej plaży - Ipameny. Realizacja pomysłu szła nam całkiem nieźle do momentu, w którym z powodu ogromnych fal i wrodzonej zgrabności, Wera wpadła do wody w ubraniach. Tym przemiłym akcentem zakończyliśmy naszą trasę zwiedzania Rio de Janeiro.

Wyjechaliśmy zadowoleni, ale z poczuciem niedosytu. Trzy dni to po prostu za mało na tak ogromne, bogate w atrakcje miasto… Dodatkowo część planów zepsuła nam pogoda, część kiepskie samopoczucie Macieja, część, co ciekawe, karnawał. Nie wpadliśmy na to sami ani nie widzieliśmy ostrzeżeń w internecie: wiele obiektów pozostaje zamkniętych przez cały długi weekend. Odbiliśmy się od drzwi katedry, Portugalskiej Czytelni Królewskiej oraz Muzeum Jutra. Na szczęście wszystkie robiły duże wrażenie również z zewnątrz.

Ze względu na deszcz i bardzo duże zachmurzenie zrezygnowaliśmy z odwiedzenia kilku znanych punktów widokowych. Niestety, to w lutym normalna pogoda, dlatego wybierając termin podróży do Rio polecamy nastawić się albo na karnawał, albo na pocztówkowe krajobrazy.

Informacje praktyczne:

wszystkie ceny na luty 2020